wtorek, 11 kwietnia 2017

Blondynka w podróży#4: Umarłabym bez Słońca!

To, że lubię podróżować, wiadome jest nie od dziś. To, że Wy lubicie, kiedy ja podróżuję, oczywistym jest odkąd powstała 

Blondynka wpodróży.

Nie chciałabym skupiać się na powodach dla których Wy lubicie, kiedy okazuję się być totalną fajtłapą, niezdarą i pechowcem podczas wojaży. Chyba lubimy cudze potknięcia, o czym nawet rozmawialiśmy 

w Zamaszyście Wygadanej.

Dzisiaj pogadamy o tym dlaczego Ja lubię siebie podróżującą.



Pewnego dnia, jakieś dwa lata temu wróciłam do domu zmęczona i niezbyt zadowolona po pracy. 

Wkurzało mnie wszystko. Dosłownie. Szklana pogoda, klienci (zwłaszcza Ci, którzy doprowadzają do szału),  współpracownicy, krzywo ułożona grzywka i to, że sznurówka w jednym bucie nie chciała się rozplątać, a w drugim, jak na złość, nieustannie się rozwiązywała. Powodów było jeszcze miliony. Podejrzewam, że taka kolej rzeczy była wywołana paskudną jesienią, nieodpowiednim momentem kobiecego cyklu oraz totalnym przemęczeniem materiału. Miałam ochotę zakryć się kocem i nie wychodzić z pod niego do najbliższego lata. Nawet perspektywa urlopu za dwa miesiące nie napawała mnie entuzjazmem, bo 

„pewnie znowu będzie padać…”



 Nagle poczułam się, jakbym została trafiona Newtonowym jabłkiem w głowę- olśniło mnie! Postanowiłam porzucić ten negatywny stosunek, kosztem szukania wyjścia z tak beznadziejnie wyglądającej, wówczas dla mnie, sytuacji. Porzuciłam negatywny stosunek, ale koca nie – lubię ciepełko!

I wymyśliłam.


Znasz to uczucie, kiedy masz wrażenie, że przynależysz do innego miejsca na świecie, niż tego, w którym się urodziłeś, wychowałeś i żyjesz? 




Że może dlatego nie wszystko Ci wychodzi tak jak chcesz, bo energia świata nie skupia na Tobie pozytywnej mocy w tym właśnie miejscu? Ja mam takie przeczucie non stop. Chciałoby się czasem, jak Laska z Chłopaków

Rzucić to wszystko i pojechać w Bieszczady.


Niektórzy biorą plecak, walizkę i cały swój dobytek pod pachę i robią to – opuszczają rodzinne gniazdo, celem poszukania sobie lepszego miejsca na świecie. Ja taka nie jestem. Jestem ciepłą kluchą, która bardzo kocha swoją rodzinę, która nie umie przeżyć dnia bez chwilowej rozmowy z przyjaciółką i tygodnia bez spotkania ze znajomymi.  Jestem trochę jak ta sznurówka w moim lewym bucie z feralnego dnia dwa lata temu – bardzo się przywiązuję do otoczenia. Cóż, ktoś mógłby stwierdzić, że w takim wypadku sytuacja wyglądałaby dla mnie okropnie beznadziejnie. A na pewno na taką, która nie ma rozwiązania. Postanowiłam jednak nie poddawać się i odszukać

Złoty środek



I tym oto złotym środkiem w poszukiwaniu szczęścia, okazały się być: tanie loty czarterowe, strony internetowe z niedrogim wynajmem hoteli , fora internetowe, zagraniczne biura podróży i kreatywność przy wodzeniu palcem po mapie. Ta oto sprytna mieszanka sprawiła, że od tamtego momentu, każdy mój urlop spędzam z daleka od niepasującego do mnie miasta i otoczenia. Raz na pół roku, przez co najmniej 7 dni, podziwiam piękne widoki, zapoznaję się z obcą kulturą i ładuję akumulatory. Tydzień wystarcza mi zupełnie spokojnie, żeby wrócić pełna wigoru i optymizmu, na tyle, by móc zarażać nimi otoczenie przez  dystans między jednym, a drugim urlopem. Serio, czasem mam wrażenie, że my ludzie (a na pewno ja!), mamy wbudowane specjalne

Baterie słoneczne,


Dzięki którym chce się nam poznawać, zdobywać, odkrywać,

Żyć.


Polecam każdemu takie rozwiązanie. Naprawdę nie trzeba zarabiać milionów, żeby móc sobie pozwolić na taką formę spędzania wolnego czasu.  Na taki styl życia. Jak chcecie, to z chęcią przygotuję posta, w którym opiszę moje sposoby na tanie podróżowanie – dajcie znać w komentarzach, czy interesowałby Was notka na ten temat!





Kończąc już ten wpis, chciałabym Was prosić o jedno – nigdy się nie poddawajcie! Nawet najkwaśniejszą minę możemy zlikwidować perspektywą słodkiej przyszłości. Pamiętajcie, że

Kto szuka wymówek – nigdy nie znajdzie rozwiązania.

A że wymówki są dla słabych, to znaczy, że nie dla moich czytelników!



Cześć!


Zamaszyście Podpisana

10 komentarzy:

  1. Mi niestety czas oraz małe dzieci nie pozwala na zbyt częste podroze, ale wierze, ze kiedys to nadrobie, bo nie potrafie zyc bez slonca i uparcie czekam juz na LATO ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda pora jest dobra na to, by realizować marzenia - te o podróżowaniu poczekają na Ciebie! A co do życia bez Słońca - oj, jest ciężko! :)

      Usuń
  2. Zapraszamy w Bieszczady haha. A dokąd ma wyjechać osoba z Bieszczad, gdy chce wszystko rzucić? :D

    mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze współczułam tym z Bieszczad, haha! Może powinniście jeździć nad morze? Idąc tokiem myślenia Laski - w końcu bunkrów może tam nie ma, ale też jest zaje*iście! :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Mi się marzy podróżować bez końca. Podróże kształcą bardziej niż cokolwiek inne to nie ulega żadnym wątpliwością. W Bieszczadach nigdy nie byłam, ale mam nadzieję, że niedługo mi się to uda. Kocham słońce i kocham lato, niecierpliwie czekam aż będzie cieplej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż szkoda, że nie dostaje się w gratisie worka z pieniędzmi, co nie?:> Ja na pewno 3/4 takiego przeznaczyłabym na podróże :).

      Usuń
  4. Worek z pieniędzmi byłby mile widziany :D Zgadzam się, że wizja podróży rozświetla najbardziej chmurny poranek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba się dowiedzieć... Może gdzieś takie rozdają! :)

      Usuń
  5. Oh tak, też potrzebuję takiego ładunku i czeka mnie ono w następnym tygodniu - z noworodkiem pod pachą! Ale się nie dam i pojadę!
    Trzymaj się i ogarniętych sznurówek w życiu. Mnie też czasem wkurzają!

    OdpowiedzUsuń
  6. Energetyczna Kobieto, takich Osób nam potrzeba. Naokoło smutasy i malkontenci. A na podróże bez żalu wydam ostatnia złotówkę:) Ewa

    OdpowiedzUsuń