środa, 5 kwietnia 2017

5 typów klientów: dzięki którym się uśmiecham!

Siemanko,

W moim ostatnim wpisie:

5 typów klientów, którzy doprowadzają mnie do szału

przyznałam się Wam do dwóch rzeczy: że pracuję w odzieżówce, oraz że nie znoszę ludzi, którzy psują mi humor! Dlatego doszłam do wniosku, że tak pozytywna osoba jak ja, nie może być marudą non stop i wiecznie wszystkiego krytykować. W związku z tym, dzisiaj troszkę "odwracam klienta ogonem" i pokażę Wam moje podejście do wszystkich przesympatycznych gości w sklepie.



Przyznam Wam szczerze, że bardzo mnie cieszy, że jesteśmy narodem, który często łamie stereotypy. Jako kraj potrafimy jednoczyć się w trudnych, jak i pokrzepiających momentach. Potrafimy  też zachowywać się całkowicie odwrotnie, niż o nas mówią. Jesteśmy w stanie być: radośni, otwarci, życzliwi. W tym wpisie chciałabym złożyć hołd i pochwałę tym klientom, którzy poprawiają mi humor nawet wtedy, gdy mam wrażenie, że nie może być lepiej.


Przeczytajcie proszę moje:


5 typów klientów, dzięki którym się uśmiecham!



1. Klient Gadułka


Znacie mnie, wiecie doskonale, że gęba mi się nie zamyka, czemu systematycznie daję upust w Zamaszyście Wygadanej. Dlatego wspaniałym dla mnie jest, gdy mogę na swojej drodze życiowej spotykać podobne do mnie postaci. Klient Gadułka, to zdecydowanie mój faworyt w tym rankingu. Wesoły, uśmiechnięty. Mechanizm tej persony jest prosty - działa jak odbicie lustrzane. Na wszelkie moje zawadiackie i wesołe zaczepki - odpowiada tym samym. W momencie gdy nie jestem zbyt skora do żartów - jego pozytywne nastawienie do świata sprawia, że na moment jego obsługi, jestem rozpromieniona. Nawet po opuszczeniu przez niego terenu sklepu- gęba cieszy mi się jeszcze dłuuugi czas. Klient Gadułka, to 

typowy wesołek. 

Podejrzewam, że w czasach, gdy chodził do szkoły, nauczyciele go uwielbiali! Ale nie na tyle, żeby nie kazać mu opuszczać sali lekcyjnej, za nadmierne rozmawianie podczas zajęć. Skądś to znam ;). Trochę utożsamiam się z Klientem Gadułką. Łączy nas to, że za każdym razem po obsłużeniu nas przez personel sklepu, życzymy miłej pracy, czy też wspaniałej reszty dnia. No ale jak może nie być ona wspaniała, w momencie, gdy mieliśmy okazję przeżyć dziś wspaniały moment obopólnej radochy.

Jeśli jesteś takim klientem: Dziękuję Ci. Naprawdę. Z reguły jestem optymistką, ale nie zawsze mam wystarczająco naładowaną baterię, by ten optymizm działał na pełnych obrotach. Ty działasz na mnie jak powerbank. Po Twojej wizycie w moim miejscu pracy, z powrotem odnajduję sens tego co robię.

2. Klient Czarodziej

Niezbyt rozmowny, w gruncie rzeczy jest troszkę wycofanym Jegomościem. Jednak jego wysoka kultura osobista działa na mnie w bardzo pozytywny sposób. Jest swoistym Czarnoksiężnikiem - bo za pomocą kilku magicznych zaklęć, wywołuje uśmiech na mojej buzi. Pewnie zastanawiacie się co to za zaklęcia. No i na pewno łapiecie się za głowę, zastanawiając się, czy przypadkiem ostatnio nie naoglądałam się zbyt wiele filmów z Harrym Potterem. Nie, moi drodzy. Otóż klient Czarodziej włada lepiej niż Hermiona swoim 'vingardium lewiosa', prostymi hasłami.

Proszę, Przepraszam, Dziękuję


Każdego z nas uczą od małego jak wysoką rangę mają te trzy słowa. Nie każdy jednak jest pilnym uczniem, większość traktuje te hasła jak naukę na klasówkę z historii - zakuć, zdać, zapomnieć. Ale Klient Czarodziej taki nie jest. Może nie wdaje się On w zbędne dyskusje, ale forma zadawania przez niego pytań, czy chociażby prośby o pomoc, są na tyle magiczne, że nie powstydziłby się ich nawet sam Merlin. 

Jeśli jesteś takim klientem: Nie zmieniaj się, proszę! Każde Twoje słowo otula moją osobę. Reaguję na takie hasła, jak kocur wygrzewający się na słońcu, którego drapiesz za uchem. Może nie wydaję przy tym niezidentyfikowanych odgłosów pomrukiwania, ale wierz mi - przy tym całym kocim śpiewie niezbyt życzliwych klientów (a o nich napisałam tutaj), Twoje prośby stanowią dla mnie przemiłe murmurando.

3. Klient Kumpel

Prosty człowiek, ale nie prostak. 

Otwarty jak przestrzeń w Koloseum. 

Nie omieszka poinformować Cie o radościach, których doświadczył podczas zakupów u Ciebie w sklepie. Kocha takie słówka jak: "zajebisty", "kocham", "uwielbiam". Kumpel jest swoistym entuzjastą życia. Za każdym razem gdy go obsługujesz, On zapewnia Cie o tym, jak bardzo szanuje ten sklep. Ze względu na... szeroką gamę argumentów. Na przykład dlatego, że "macie zajebiste szmaty!", albo "Pani to jest zawsze mega uśmiechnięta" i wiele innych. Klient Kumpel należy przeważnie do grona stałych bywalców Twojego sklepu. Szuka Ciebie po przestrzeni sprzedaży, żeby powiedzieć "Dzień dobry Pani kochana!". Mało tego - Kumpel zawsze się Tobie przyzna do tego, czy mu się przypadkiem ostatnio nie przytyło. Kumpel nie zna do końca swoich wymiarów i rozmiarów. W momencie, gdy prosi mnie o jeansy rozmiaru małego słonia - parskam śmiechem i idę poszukać mu odpowiedniego modelu, równocześnie zapewniając, że sylwetka "more to love" nie jest aż taka zła. 

Jeśli jesteś takim klientem: Stary!/ Stara! Dawno Cie u mnie nie było! Zapraszam Ciebie bardzo serdecznie, z chęcią pokażę Ci co przyszło ostatnio nowego w dostawie i posłucham Twojej historii o tym, jak zdenerwowali Ciebie na naszej innej filii. Jesteś entuzjastą życia, takich ludzi potrzeba nam więcej na świecie!

4. Klient Nieporadny

Uśmiecham się dzięki niemu, bo mnie rozczula. Nieporadny zdaje się całkowicie na moją opinię i wiedzę w zakresie ubioru. Jest pewien dwóch podstawowych faktów. Wie, że chce opuścić sklep z torbą pełną ubrań. Drugi fakt jest taki, że zdaje sobie sprawę, że nie da rady bez mojej pomocy. Jest przesympatyczny, jego prośba o pomoc jest zawsze wyrażana w sposób kulturalny. Jedyny problem stanowi dla niego sprecyzowanie tego apelu. Klient Nieporadny przeważnie stoi przed trudną misją, jaką jest ubranie się na imprezę tematyczną (Motyw militarny, albo lata 80, to główne z zapotrzebowań takiego), imprezę rodzinną ("Córka ma komunię, więc ja też muszę dobrze wyglądać!"), czy też po prostu odczuwa głęboką potrzebę zmiany garderoby na letnią/ zimową. Do grupy Klientów Nieporadnych zaliczają się też panowie, którzy w zapytaniu o rozmiar jeansów, jakiego potrzebują - odwracają się do mnie plecami i proszą o wyczytanie owego z metki mieszczącej się w okolicy dołu pleców. Tego akurat nie znoszę i nigdy nie podejmę się do manewrowania w tamtych okolicach (:D), ale zawsze mnie to śmieszy do tego stopnia, że parskając po prostu oceniam wymiary delikwenta "na oko". 

Jeśli jesteś takim klientem: Nie przejmuj się, rozgość się, a ja z chęcią Ci pomogę - o ile będę w stanie! Dziękuję Ci za danie mi takiego wyzwania.

Żyję dzięki wyzwaniom.

Z resztą od tego tu jestem- żeby Ci pomóc. A jeśli jeszcze tę prośbę sformułujesz w tak sympatycznie charakterystyczny dla Ciebie sposób - jestem w grze!

5. Klient żartowniś.

Fan sceny stand up i kabaretowej. Kocha śmieszne filmiki ze zwierzętami. A przede wszystkim - uwielbia żartować. Dowcipy opowiadane przez Żartownisia nie zawsze należą do tych z najwyższej półki. Często są to typowe suchary, które bawią tylko jego - o czym nie zamierza nas poinformować, śmiejąc się do rozpuku. Żartowniś nigdy nie podchodzi do Ciebie ze skwaszoną miną, zazwyczaj gęba cieszy mu się od ucha do ucha. Taki ot błazen nadworny, którego "śmieszkowy" nastrój udziela się całemu jego otoczeniu. Mi zwłaszcza. Dawno temu, koleżanki z pracy się ze mnie śmiały, że za moje teksty  podczas obsługi klientów, powinnam dostać jakąś statuetkę Człowieka Suchara, czy coś. No i co z tego! Uważam, że 

śmiech jest jedyną, ostatnią deską ratunku na zgorzknienie i smutek tego świata. 

Kiedyś przeczytałam, że:
 "Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużenie oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił powołując nas na ten świat"

Całkowicie się z tym zgadzam i staram się tę filozofię wprowadzać w życie - zwłaszcza, podczas obsługi Klienta Żartownisia.

Jeśli jesteś takim klientem: Szanowny Panie, uwielbiam te wszystkie żarty odnośnie baby u lekarza, czy o teściowych. Nie mam też nic przeciwko pośmianiu się z Tobą z blondynek, ale zapamiętaj! Cały ten maraton uśmiechu zostanie przez Ciebie doszczętnie zburzony, w momencie, gdy pod koniec obsługi zapytasz mnie "Ile płacę i dlaczego tak drogo? He he!". Działa to na mnie jak płachta na byka, a nie gaz rozweselający. Uwierz mi!

Jak widzicie, pośród całej tej wesołej gromady postaci, które się przewijają przez sklep, odnajdziemy różne typy charakterów, introwertyków, ekstrawertyków. Są też osoby nieśmiałe, jak i śmiałe aż nadto. Przede wszystkim tym wpisem, chciałam udowodnić, że warto być uśmiechniętym człowiekiem i podchodzić do tej osoby, co stoi po drugiej stronie lady, jak do człowieka. Wszyscy miewamy gorsze dni, wahania nastroju czy też bywamy zmęczeni. Warto o tym pamiętać robiąc zakupy, ale też w życiu, 

traktując drugą osobę tak, jak sami byśmy chcieli zostać potraktowani.

Tą myślą przewodnią chciałabym (póki co) zakończyć ten cykl wpisów. Kto wie - może jak Wam przypadnie ona do gustu, to pociągnę ten temat dalej?

Dobrego dnia Kochani, bądźcie grzeczni na zakupach!


Zamaszyście Podpisana.




6 komentarzy:

  1. Kapitalny wpis :) Sama się teraz uśmiecham... znam to wszystko z autopsji :)
    Zapraszam do siebie :)
    http://kocikowadolina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cieszę się, że mogłam poprawić Ci humor! :) Na pewno zajrzę!

      Usuń
  2. Ujęłaś to idealnie w słowa! Wiele lat przepracowałam za barem - tam to dopiero zdarzają się klienci :) Czasem jak nie masz siły żeby coś odpowiedzieć to po prostu zaczynasz się śmiać :D

    Pozdrawiam!

    http://krzykliwamaruda.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiech jest naszą jedyną deską ratunku, wtedy gdy brakuje już słów i ręce opadają! :D

      Usuń
  3. Mój ulubiony rodzaj klientów to Czarodziej i Żartowniś - gdy pracowałam jako recepcjonistka, tacy ludzie zawsze poprawiali dzień :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się tacy zdarzają - gdyby ich nie było, to byłoby ciężko! :)

      Usuń